Myśli obijają się po mojej głowie. Gdzieś muszą ulecieć,
gdzieś muszą znaleźć swoją odpowiedź. Tylko kto dziś chce jeszcze słuchać i
odpowiadać? Dlaczego dziś wszyscy już nie rozmawiamy ze sobą? Nie potrafimy
wzajemnie dzielić się swoimi narastającymi, w każdym dniu myślami. Wymieniamy
między sobą przypadkowe, urwane w biegu, krótkie zwroty. Przecież wszyscy nigdy
nie mamy czasu. Pomiędzy nami zatraca się zdolność komunikacji. Mijamy się w
ciągu dnia jak cienie. W wiecznym biegu zatrzymujemy się tylko na chwile, tylko
przez przypadek, by bez spoglądania w swoje oczy wypluć z siebie nic
nieznaczące ok. Wszyscy bez wyjątku gubimy się w codzienności, lecąc w
zastraszającym tempie w stronę cywilizacji, jak obłąkane ćmy do światła.
Czy kiedyś było inaczej? Czy przyblakłe fotografie mówią prawdę, czy trują nas fikcją? Wierzę w te przesycone ludźmi kawiarnie, w których dym papierosów unosił się na kilometry, a na stolikach spoczywały delikatne, szklane szklanki wypełnione czarną kawą. Wierzę w tą artystyczną wręcz atmosferę, obfitych rozmów wywołanych ciekawością, pragnieniem, uczuciem, ŻYCIEM!
Tak właśnie było, nieprawdaż ?
Teraz nasz wspólny kontakt leży gdzieś na dnie zapomniany, całkowicie niechciany. Wygoda ustawiła się na piedestale dnia codziennego. O wiele łatwiej, o wiele szybciej jest uderzyć w szklany ekran. Zamknąć się na rzeczywistość. Żyć swoim życiem, by po drugiej stronie ekranu, pojawiło się zupełnie inne życie. Być może napisze od niechcenia lub od pewnej potrzeby, w przerwie pomiędzy składanym praniem, lub przełykanym obiadem. Niesklejone poprawnie wyrażenie, tak bardzo nic nieznaczące. Tak zamknięci w swoim minimalnym świecie trwamy co dnia. Tracąc często swój cenny czas, jakbyśmy mieli go pod dostatkiem.
Czy kiedyś było inaczej? Czy przyblakłe fotografie mówią prawdę, czy trują nas fikcją? Wierzę w te przesycone ludźmi kawiarnie, w których dym papierosów unosił się na kilometry, a na stolikach spoczywały delikatne, szklane szklanki wypełnione czarną kawą. Wierzę w tą artystyczną wręcz atmosferę, obfitych rozmów wywołanych ciekawością, pragnieniem, uczuciem, ŻYCIEM!
Tak właśnie było, nieprawdaż ?
Teraz nasz wspólny kontakt leży gdzieś na dnie zapomniany, całkowicie niechciany. Wygoda ustawiła się na piedestale dnia codziennego. O wiele łatwiej, o wiele szybciej jest uderzyć w szklany ekran. Zamknąć się na rzeczywistość. Żyć swoim życiem, by po drugiej stronie ekranu, pojawiło się zupełnie inne życie. Być może napisze od niechcenia lub od pewnej potrzeby, w przerwie pomiędzy składanym praniem, lub przełykanym obiadem. Niesklejone poprawnie wyrażenie, tak bardzo nic nieznaczące. Tak zamknięci w swoim minimalnym świecie trwamy co dnia. Tracąc często swój cenny czas, jakbyśmy mieli go pod dostatkiem.
Pokochaliśmy zjawisko popkulturowe. Staliśmy się obłędnie
intensywni. Zapominając, jak ważne są rozmowy. Zatuszowaliśmy w sobie
pragnienia uzewnętrzniania się innym. Czasem znikoma ilość dziennie
wypowiedzianych słów ogranicza się do banalnych komunikatów, które mimo
wszystko pozwalają nam przetrwać w tym motłochu.
Właściwie nie sposób się nie dziwić. Przestaliśmy być ufni
wobec innych. Wolimy samolubnie skupić się na swej egzystencji, nie narażając
się na potknięcia. Obłuda wrosła w nas doszczętnie. Każdy przecież człowiek w
naszym życiu, to doświadczenie i często niezapomniane już nigdy, wspomnienie.
Gdy jednak stanie się niemały cud i dwa osobniki trafią na siebie przypadkiem,
zaczną wymieniać pomiędzy sobą słowa. Najczęściej wtedy powstaje pewna blokada.
Mur, którego niestety nie potrafimy już sprytnie obejść. Język zaczyna się
plątać, wzrok rozchodzi się po kątach. Niestety nie czerpiemy radości z tego,
że nastąpiła chwila wytchnienia. Chwila, w której dostajemy czas dla siebie, by
porozmawiać lub po prostu pobyć ze sobą. Czas takiej konwersacji to zaledwie
kilka minut. Co następuje potem? Dezorientacja. Pierwszy objaw przytakiwanie z
dodatkiem rozmyślań o czymś już zupełnie innym. Drugi etap to już początkowe
stadium frustracji. Nadchodzi czas, by wyciągnąć telefon, coś znaleźć coś
pokazać o czymś wspomnieć. Etap trzeci, przypomnieć sobie, że właściwie nie
mamy czasu na rozmowę, bo zaraz odjedzie pociąg, bo zaraz ulecą zaplanowane
realizacje.

przestał działać. Może gdyby pociąg szybkiej codzienności jednak się wykoleił. Może trafilibyśmy wszyscy do jakieś ciasnej kawiarni. Może znów byłoby słychać rozmowy. Może wtedy przypomnielibyśmy sobie, jak bardzo potrzebujemy kogoś obok. Kogoś nieprzypadkowego, kto potrafi słuchać, wesprzeć, ale równie mocno doprowadzić do pionu. Symbolicznie skopać pośladki w trosce o nieswoje życie.
Ocknijmy się, zacznijmy wypowiadać słowa.
Zacznijmy żyć, poznawać i smakować codzienności.
Stańmy się całością połączeniem przyjemności, piękna, smutku i rozczarowania.
Zdefiniujmy sami siebie, czy dziś jesteśmy już prawdziwym człowiekiem. Jak wiele brakuje nam, by nim się stać i czy jest w nas odwaga, by dobrowolnie wypaść z codziennego tornada. Wystarczy chęć, kilka słów a pewnego dnia przestaniemy wszyscy być tylko mijającymi się cieniami. Zmieńmy dzisiejszy świat, to on zależy od nas. Zapewne już nie odnajdziemy się w sytuacjach z fotografii. Choć nie wiem, czy powinno być mi przykro. Mamy przecież żyć znacznie więcej i intensywniej. Czyż nie?
M.
No Mat….sam tego chciałeś. Nie sposób nie reagować, nie uśmiechać się, nie krzywić się i nie łapać czasem za głowę, gdy czyta się Twoje teksty powrzucane tu i tam…skandaliczna sytuacja, mój uczeń rozpala swoimi przemyśleniami różne ogniska i …nikt mu nie odpowiada…poza jakże ubogimi opcjami facebookowymi: lubię to, super, ha ha, wow, przykro mi…
Choć wątpię, czy to w ogóle możliwe...
Poukładać mimo wszystko, by się nie zagubił albo….nie przepadł gdzieś na dobre.
Mówiąc szczerze…nie mam pojęcia do czego nas to zaprowadzi. Zapowiada się
jednak, że łatwo nie będzie…
Napisałeś o potrzebie rozmowy…
wręcz tęsknocie za nią…Jakże celnie obnażyłeś dobre samopoczucie dorosłych…jak to? Przecież obok Ciebie jest rodzina, przyjaciele, w szkole cała armia ludzi gotowych słuchać i ... słuchać: pedagog, psycholog, wychowawca, katecheta- wszyscy do Twojej pełnej dyspozycji. A jednak…. piszesz: „wszyscy nie maja czasu…kiedyś było inaczej… rozmowy w pośpiechu i od niechcenia….” Tak jakbyśmy zapomnieli, że rozmowa to nie tylko wymienianie informacji…
W ten oto sposób wylewa się z Ciebie ważny komunikat: chcę rozmawiać. A ja jako dorosły odpowiadam: Mat, daj spokój, przyjdź jutro…kiedyś…czy to jest naprawdę ważne? No ale właściwie o czym mamy rozmawiać? Może lepiej będzie jak skoncentrujesz się na nauce?.....
wręcz tęsknocie za nią…Jakże celnie obnażyłeś dobre samopoczucie dorosłych…jak to? Przecież obok Ciebie jest rodzina, przyjaciele, w szkole cała armia ludzi gotowych słuchać i ... słuchać: pedagog, psycholog, wychowawca, katecheta- wszyscy do Twojej pełnej dyspozycji. A jednak…. piszesz: „wszyscy nie maja czasu…kiedyś było inaczej… rozmowy w pośpiechu i od niechcenia….” Tak jakbyśmy zapomnieli, że rozmowa to nie tylko wymienianie informacji…
W ten oto sposób wylewa się z Ciebie ważny komunikat: chcę rozmawiać. A ja jako dorosły odpowiadam: Mat, daj spokój, przyjdź jutro…kiedyś…czy to jest naprawdę ważne? No ale właściwie o czym mamy rozmawiać? Może lepiej będzie jak skoncentrujesz się na nauce?.....
Masz rację: tornado codzienności zmiata nas z realności. Myślę, że już dawno uznaliśmy gremialnie, że nie jesteśmy dla młodzieży potencjalnym partnerem do rozmowy, ponieważ wykluczyliście nas z grona zainteresowanych, poza tym…przecież z Wami nie ma za bardzo o czym rozmawiać, przerośliście nas w technologii a nie dojrzeli jeszcze do tego, by podejmować tematy ważne!
Poza tym…wiecznie jesteśmy spóźnieni, spieszymy się i nie wyrabiamy, a Wy nam nie pomagacie: przeciwnie. Ignorujecie nas, bo co my możemy wiedzieć o
dobrej muzyce? O dobrej zabawie? O przyjaźni? O miłości? W Waszej surowej oceni dorośli są wypaleni i kłótliwi.
Ogólnie denerwujący. Nadchodzą młodzi bogowie, którzy wiedzą lepiej...najlepsze pokolenie ever....
Mamy wiele pustych arkuszy worda przed sobą, by opowiedzieć tę trudną historię relacji młodość- dojrzałość, bunt-konformizm, przyszłość- przeszłość, uczeń- nauczyciel, młody-stary, męski –damski punkt widzenia, miasto- wieś.
Wyobraź sobie jednak, że napisałeś o czymś, za czym tęsknimy
i my….i jeszcze ten gwar kawiarniany…wspomnienia ze studiów....nocne rozmowy Polaków, spieranie się o zasady z zasady do obalenia...i muzyka....Davis i Ella....
Czy Wy słuchacie jeszcze jazzu, czy już tylko chillout???
Czy Wy słuchacie jeszcze jazzu, czy już tylko chillout???
E.
Zdjęcia i ilustracje : Mat Mosiala

Chętnych do zakupu tomiku zapraszam do prywatnej konwersacji.
Gorąco ściskam Mat!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz