poniedziałek, 28 sierpnia 2017

23. nowSierpień


Ciemnością przepełniona duszna, sierpniowa noc. Kłębiaste chmury kłębią się w przemęczonych niebiosach. Na powiekach rysuje się zmęczenie, niedospanie i przepracowanie. 
Zagadkowo. Czas bywa jak senność, upływa nam między codziennościami. Mija sam siebie i mija się wokół nas. Aż trudno, żeby przez gardło przeszło mi stwierdzenie, że tak dawno żadne, nawet najlichsze zdanie, nie wypłynęło spod moich opuszków. Jeszcze nie tak dawno czekałem na Pani odpowiedzi, a dziś mija już tak wiele czasu. Maraton pogoni w rutynie- nieustanny. Czy dotrzymuje jeszcze rytmu? Zapewne tak, staram się biec w swoim tępie… nie jest ono zbyt powszechne. Jednak nie jestem typem sportowca...  Nie sądzę, żeby zadziwiło to kogokolwiek. Jak zwykle w swoim rytmie podążam poprzez życie, tuląc świat takim jakim jest. 

Na szczęście w te głuche sierpniowe noce przychodzi czas na lampkę białego wina, które wgryza się swoją wytrawnością w przełyk. Z głośników sypią się na przestrzeń mieszkania dźwięki „nowOsiecka” i można spokojnie, z przymróżeniem oka, lekko zmęczonym organizmem interpretować sobie „szperando” , „esperando” Osieckiej… Po krakowskich ulicach rozjeżdżają się przedziwne maszyny czyszczące cały bałagan codziennych ulic. 
Ludzie rozproszeni po tym małym świecie, zataczają się w gwarnych rozmowach.
I mimo tych rozbrzmiewających ech, wciąż nasycam się ciszą. Chłonę każdą z nich jak przesuszona gąbka. 

Odkąd moje ciało osiadło w miejscu przepełnionym po brzegi w różnorodności ludzkiej, ten temat dotyka i nastraja mnie na wskroś. Każdy najmniejszy epizod napotkany na ulicy, każda nasłuchana rozmowa mimochodem wwierca się w głowę, każda przejażdżka komunikacją miejska, spływające po twarzach wyrysowane bruzdy doświadczeń. Smutek w oczach a czasem przeładowane uśmiechem kąciki ust, to wszystko prowokuje do raz po raz większej refleksji. Jakim społeczeństwem jesteśmy. Czy istnieje jakieś trafne stwierdzenie, za dziesięć punktów, które rozbije bank zapytajników? Czy wszystkie te sytuacje tak trudne do zdefiniowania, właśnie nas określają, jak bardzo jesteśmy nietypowi w swojej niezastanawiającej się codzienności? 

"Szperando, szperando
czy to nie rym do esperando?"

Pytania na które nie udzielimy sobie odpowiedzi. Może, a raczej z pewnością to i dobrze. Gdybyśmy mieli pozbawić wszystkich mijanych przez nas ludzi ubrań, poczulibyśmy się szaleńczo zawstydzeni i zakłopotani. Gdybyśmy wysnuli między sobą odpowiedzi poczulibyśmy się zbyt niepewnie. Zoralibyśmy swoje głowy, dopóty, dopóki nie znaleźlibyśmy choć małego niuansu by móc się go ponownie zaczepić i znów zadawać pytania. Niepewność i niewiedza jest czymś czego nam brakuje. Gdy wiemy zbyt wiele, stoimy przed lustrem nadzy, w oczach innych jesteśmy nadzy... nikt nie pokusi się o zadawanie pytań, gdy ujrzy wszystko o co mógłby spytać. Taki o to kłopot. Zbyt wiele "nagości" w tak skrępowanym swoimi kompleksami świecie. Oczywiście biorąc pod uwagę, lampkę poruszającego wina, metafor zasłyszanych z dźwięków, radziłbym w tym momencie przymrużyć oko i wrócić się do akapitu raz jeszcze. 


Przytoczona niewiedza i niepewność jest jak podział, którego doświadcza każdy z nas. Poznając nowych i pałaszując dogłębnie ludzi wokół nas. Odkrywamy się z prześcieradeł skromności i nieufności. To od nas zależy kto ujrzy nas tak nienagannie naturalnymi, a komu musi wystarczyć ładne odzienie spowite w kłamstw i niedomówień. Podziałem jesteśmy my. Każda oddychająca istota jest jak przecinek, który sam oddziela swoje dwie strony... "Lewa strona nigdy się nie budzi. 

Prawa strona nigdy nie zasypia".  "Arahja", która wybrzmiewając z ust Nosowskiej na tegorocznym przystanku Woodstock, niesiona tysiącem głosów person, które poczuły, które wzruszone po sam szpik wykrzykiwały metaforykę murów, podziałów i dwóch innych stron. Sprzecznych i niezrozumiałych a jednak, czy te dwie połowy nie tworzą jednej całości? Przecież nasze dwie połowy nawet w lustrze są zupełnie inne... 


Stałem się bacznym obserwatorem społeczności. Czasem stoję sobie w oknie z widokiem na ulicę, która, "[...] murem podzielona. Świeci neonami prawa strona. Lewa strona cała wygaszona. Zza zasłony obserwuję obie strony." Dostrzegam nieschematyczną ilość pytań, bez odpowiedzi. Ci po jednej stronie krzyczą jak bardzo jest im źle, ci drudzy skamlą, że jest im tak dobrze... A ja stoję po środku, interpretując "szperando" i słowa, "Nie widać na mych smutnych włosach śladów twej dłoni niecierpliwej". Oblewa mnie pot tęsknoty i głośna cisza miasta, ludzi i przejeżdżających pociągów, które całą swoją mocą poruszają hukiem posadzki przechodniów.  

Sierpniowe noce upływają, spadają białe gwiazdy na granatowym niebie, jest ich tak wiele jak niedospanych snów, i zadawanych wciąż pytań. Jest ich więcej niż podziałów i wszystkich nam znanych murów... Lecz właśnie one "zabłysną szczęściem mi"


M.





Sierpniowa noc na mojej małej wsi jest cicha i pachnie polem...Witaj Mat:) Już miejski, już zanurzony w krakowskim rozgardiaszu. Czy dobrze odczytałam trochę nostalgii? Troszkę zmęczenia i nasycenia już? To tak inaczej jak ja. Uwielbiam sierpień...



Ileż poezji w Twoim wpisie!! Ileż muzyki... Wykorzystasz Kraków jestem pewna, jego świty, poranki zamglone, dnie zabiegane, wieczory leniwe, noce... To miasto pachnie muzyką, starą książką i przeszłością...bynajmniej jej wyobrażeniem... Nie dziwię się, że pośród wielu miast- wybrałeś Kraków, choć trudniej pewnie Ci tam będzie, dalej od domu, drożej... ale Mat-  to miasto jest jak Twoja skóra, więc kochaj je, choć czasem zmęczy a może nawet zasmuci... pasujesz tam jak kapelusz do Osieckiej:) 





Jakim społeczeństwem jesteśmy? Takim smutnym Mat...takim zawistnym...niezadowolonym...Byłeś na Woodstocku...Wiesz jak smutno było mi słuchać i czytać cały ten hejt anty-Owsiakowy? Dostałam tyle pozdrowień z Woodstocku...radosnych, optymistycznych...A na twiterze czytałam tyle bzdur hejterów... I było mi tak smutno, że w te kłamstwa wierzy tylu ludzi.

 Niezadowolonym społeczeństwem. Nie lubię narzekać ale lepiej powiedzieć sobie prawdę. Tacy jesteśmy, mocno niedoskonali... Smuci mnie to bardzo Mat... 


Sierpień... widziałeś ile gwiazd na niebie? Sierpień i grudzień- najbardziej rozgwieżdżone miesiące... Jak się głowę zadrze do góry i na nie patrzy- nie widać murów. Słychać szept wieczności. Szperando...


Pomimo wszystko, nie warto być na nie. Trzeba być na tak. Kiedyś to TAK nadejdzie...


Jeszcze troszkę poodpoczywam, dobrze?



E.