16 października 2016 roku. Właśnie kończę swój drugi tekst na naszych fancy konwersacjach. Kolejny raz poruszony wdziękiem Krakowa, małych pięknych uliczek, gwaru zabieganych ludzi, tłumów turystów kipiącego rynku i błysku nieustających fleszy… Tak, jeszcze ponad pół roku temu wracałem właśnie do Krakowa jako do mojego własnego wymarzonego katharsis. By móc odnaleźć samego siebie i spojrzeć w głębię wolności i możliwości. Pakowałem się skrzętnie w pociąg i sunąłem po torach w nieznane. Ponad pół roku temu. Dawno? Mam wrażenie, że było to niemalże wczoraj...
Dziś bliźniaczo, jak w październiku chłonę zachwyt krakowskiego wydźwięku, lecz już zupełnie z innej perspektywy. Chyba można pokusić się o stwierdzenie, że uciekłem tu na dłuższą chwilę. Niezwykły nowy rozdział w przygodzie życia… i ta wolność, o której ostatnio pisaliśmy. To jest właśnie ona. Swobodne, a zarazem kontrolowane chwilowe zagubienie się w ciasnej uliczce w towarzystwie ornamentów. Mijając ciemną nocą w świetle ciepłych latarni kontrabasistę przed monumentalnym kościołem św. Piotra i Pawła. I ten tłum gapiów zachłyśniętych wzruszeniem. Odwracam wzrok w przeciwną stronę, gdzie rozchwiany i rozgrzany tłum wykrzykuje z impetem maksymy…
Ciepła czerwcowa noc, nienagrzane wysokie kamienice i niekończące się refleksje. Czy to jeszcze fikcja? Czy już spełnione marzenie? Długi spacer i spokój... wszechogarniający spokój. Paradoksalne i nieoczywiste, a jednak w tłumie ludzi, krzyków i różnorodności wydarzeń można być spokojnym. Można poczuć się sobą, nikt nie zwróci na Ciebie uwagi. Może przez ułamek widzenia, tylko tyle albo aż tyle. Anonimowość goni nieznane, styka się z ciekawością i brakiem jakiegokolwiek zainteresowania. Kontrast między dotychczasowym życiem i przepełnioną satysfakcją wręcz dziecinną ciekawością, co będzie za moment… co znajduje się za rogiem.
Kilka miesięcy. Niezliczona ilość rozmów i moje nieustanne ochocze podróżowanie. Szybkie pisanie w przedziałach i ciepłych dworcach. Ciągły pęd i wir nieoczywistych zdarzeń, by móc napisać do Pani dziś z miejsca nowego, a jednocześnie tak dopasowanego do mnie. Refleksja goni refleksje… Zaczynając od pierwszej publikacji czas skrzyżował w międzyczasie publikacje mojego pierwszego tomiku… a dziś spoglądając z okna na panoramę Starego Miasta czuję niedowierzanie, a jednocześnie szczęście spowodowane pierwszą publikacją w warszawskiej gazecie Kultura Do Góry Nogami. Czuję, że stykam się przyjaźnie z bardzo dobrym czasem. Czasem, którego trudno nazywać… jest po prostu niesamowicie piękny.
Ślę najcudowniejsze pozdrowienia ze stolicy małopolski, gdzie wybrzmiewa hejnał i całodobowy motłoch w akompaniamencie ulicznej najpiękniejszej sztuki!
PS. Zdjęcia z jednego z wielu spacerów… i mój jeden z wielu ulubionych budynków- Teatr im. Juliusza Słowackiego.
M.
Czytam jak listy z podróży...trochę w stylu retro, list....Dziękuję Ci za pozdrowienia, napisałeś tak cudnie, że przypomniały mi się te krakowskie uliczki...Oj tak...włóczyć się bez celu i bez końca, jaki to piękny atrybut młodości...
No Mat, pierwsze wynajęte mieszkanie:) Wybrane, wymarzone i do utrzymania... Już za chwilkę pochłonie Cię ta masa, uwiedzie wolnością i lampką wina na Kazimierzu. Przygotuj się na kapiącą z kranu wodę i ukryte opcje "dopłaty". Co wybrać? Żarówkę do lampki, koncert czy płyn do mycia naczyń:) Dylematy życia- choć wpisane w fajną atmosferę miejsca z duszą. U mnie płyn do naczyń zawsze przegrywał z wejściówką do teatru, miejsce siedzące...na schodach:) To były czasy...
Mam nadzieje, że i Twoje pokolenie potrafi jeszcze przedłożyć niedogodności nad wszystkie inne zalety bycia kompletnie ponad wszystko. Jakże się dziwię zawsze, gdy na wycieczkach, obozach wszyscy w pierwszej kolejności wpadają do pokojów, sprawdzają wi-fi, wielkość łazienki i od razu zaczynają narzekać....nawet na widok za oknem. Z kim są w pokoju to już mało istotne....I tak sobie myślę, w pokoju spędzą tylko noc, a jakie to najważniejsze, choć za oknem jakieś piękne miasteczko albo cudne widoki...No dobrze, nie będę tutaj pisać o swoich rozczarowaniach pokoleniem, dobrze mnie znasz i wiesz, że zawsze staram się jakoś zrozumieć, a jak nie rozumiem to bynajmniej nie frustruję się dodatkowo niepotrzebnym gadaniem.
O Ciebie jestem spokojna.Wiem, że masz naturę estety i będzie Cię ciągnęło do pięknych miejsc, nie dasz też umknąć ludziom, którzy w tłumie zaskoczyć potrafią innością....
Przysyłaj zdjęcia chwil, pisz, gdy Cię gdziekolwiek i jakkolwiek dopadnie chęć na utrwalenie w słowach, nie daj się czasowi....
Życie jest piękne, prawda Mat?
Bessos
bo mi w głowie Hiszpania już trochę i wakacji chce się tak bardzo....
E.